muzyka

sobota, 27 grudnia 2014

Rozdział XVII

Zayn wysiadł z samochodu i podszedł do drzwi od strony pasażera. Otworzył je i podał mi dłoń z uśmiechem na twarzy. Podeszliśmy do furtki i przeszliśmy przez nią, trzymając się za ręce. Chłopak zapukał do drzwi i po chwili ukazała się w nich postać kobiety.
- Cześć synku.- kobieta uściskała Zayna, kiedy weszliśmy do środka.
- Mamo to jest Liv, moja dziewczyna.- brązowooki mnie przedstawił.
- Nie jesteś, już z Perrie?.- spytała jego mama.
- Perrie mnie zdradziła, oszukała. Liv pomogła mi wyjść z doła, pomagała mi. Kiedy przyszedłem kompletnie pijany i ledwo stojący na nogach położyła mnie na kanapie w salonie i czekała aż zasnę. Ona jest mamo całym moim światem, ona jedyna pomogła mi się pozbierać, a ja na początku trakrtowałem ją źle. Dopiero później dostrzegłem, że jest wspaniałą dziewczyną.- opowiedział wszystko swojej rodzicielce, a ona mocno mnie przytuliła.
- Dziękuję Liv, że tak bardzo wspierałaś mojego syna w tej ciężkiej sytuacji.- uśmiechnęła się.
- Nie mogłam go tak zostawić, wiedziałam jak jest mu ciężko. Na początku sama go nie nawidziłam, za to jak mnie traktował, ale postanowiłam mu pomóc.- spojrzałam na Zayna, który stał ze łzami w oczach. Podeszłam do niego i go mocno przytuliłam.
- Kocham Cię księżniczko.- spojrzał w moje oczy.
- A ja kocham Ciebie.- pocałowałam go delikatnie w usta.
- Zayn leć do taty, a ja porozmawiam sobie z Liv i wypijemy kawę.- oznajmiła mama Zayna.
Zayn zszedł do piwnicy, a ja razem z siostrami Zayna i jego mamą usiadłyśmy w salonie na kanapie.
- Jestem Trish.- przedstawiła się, podając mi dłoń.
- Liv Horan.- uśmiechnęłam się, ściskając delikatnie jej dłoń.
- Jesteś siostrą Nialla?.- spytała Waliyha.
- Zgadza się.- zachichotałam.
Mama Zayna poszła do kuchni i po kilku minutach wróciła z kubkami kawy i jednym kubkiem kakao dla Saffy. Mama Zayna była bardzo zabawną osobą i mam nadzieję, że mnie polubi.
- Nie spodziewałam się, że Perrie skrzywdzi tak mojego syna.- oznajmiła.
- Zayn był w totalnej rozsypce.- posmutniałam.
- Dziękuję Ci jeszcze raz.- uśmiechnęła się do mnie.
- Nie ma pani za co dziękować.- uśmiechnęłam się, gdy nagle do salonu wszedł cały umorusany Zayn.
- Człowieku jak ty wyglądasz.- zaśmiałam się. Zayn wyszedł z domu i po chwili wrócił z walizkami, które postawił w przedpokoju.
- I tak na mnie lecisz, to co w tym złego?.- pochylił się nad kanapą na której siedziałam.
- A skąd niby to wiesz?.- spytałam
Rozmawiałam dużo z rodzicami Zayna. Jego młodsze siostry już spały, a Doniya robiła kolacje. Postanowiłam jej pomóc i poszłam do kuchni.
- Przyszłam Ci pomóc Doniya.- uśmiechnęłam się.
Brunetka podała mi chleb i nóż.- Przyda mi się twoja pomoc, bo Zayn już tam z głodu umiera.
-  Haha to i tak je mniej niż mój brat.
Zrobiłyśmy mnóstwo kanapek, frytki, nachosy i pizzę. Zaniosłyśmy wszystko do salonu, a Malik momentalnie rzucił się na jedzenie. Nie mogłam powstrzymać śmiechu.
- A ty co dzisiaj?-zaśmiałam się- Okres godowy?
Mulat tylko się uśmiechnął, gryząc kanapkę.- Ja mam okres godowy codziennie gdy Cię widzę.

Poszliśmy spać około godziny 22. Przebrałam się w piżamę i położyłam się obok bruneta. Spaliśmy na kanapie w salonie, wtuleni w siebie.
- Jutro możesz się spodziewać rano Saffy.- uśmiechnął się.
- Fajnie, ona jest taka słodziutka.- położyłam głowę na jego nagim torsie.
- Też, taki byłem
- Haha, jasne.- zaśmiałam się.

Obudziliśmy się na drugi dzień wcześnie, obok nas słodko spała Saffa.
- A nie mówiłem.- szepnął
Dziewczynka przytuliła się do mnie, a na twarzy Zayna pojawił się szeroki uśmiech i zaczął łaskotać swoją siostrę.
- Zostaw bo ją obudzisz
Mulat się zaśmiał po cichu.- Jaka mamusia z Ciebie.
- Przymknij się matole.- zaśmiałam się.
Usłyszałam cichy dziewczęcy śmiech, w progu salonu pojawiła się Waliyha i wskoczyła do nas do łóżka.
Saffa dalej spała wtulona we mnie.
- Mój pusty brat myśli już o dzieciach.- zaśmiała się brunetka.
- Chyba w jego snach.- zachichotałam.
Zayn już się do mnie przybliżał, żeby mnie pocałować gdy obudziła się Saffa.
- Zawsze w takim momencie.- westchnął, śmiejąc się.
- Haha.- wstałam z łóżka i podeszłam do walizki i wyciągnęłam świeże ciuchy: kremowy sweter, czarne rurki.
- Ojej, ale masz śliczny sweter.- podskoczyła Waliyha.
-  O właśnie, mam coś dla Ciebie.- wyjęłam paczkę z walizki i podałam ją Waliyhii.
- Taki sam sweter, dziękuję Liv.- uściskała mnie.
- A to dla Ciebie.- podałam prezent Saffie.
- Kolejny miś do kolekcji, dziękuję.- wskoczyła mi na ręce.
Zayn leżał w łóżku, podpierając się ramieniem i wesoło się uśmiechał.
- A ty co?.- zaśmiałam się.
- Kiedyś będziesz cudowną mamą.- wstał i podszedł do mnie.
- Dzieciuch z Ciebie.- położyłam dłonie na jego szyi.
Brązowooki objął mnie w talii i przyciągnął mnie do siebie.
- To co robimy śniadanie?.- pocałował mnie delikatnie w usta.
- A pomożesz mi?- uśmiechnęłam się.
- Oczywiście.- wyjął ze swojej torby ubrania i poszedł do łazienki.

Kilka minut później, wyszedł ubrany w czerwoną koszulę w kratę i marmurkowe rurki. Wszedł do mnie do kuchni i obrócił wokół własnej osi.
- Zayn co ty robisz.- zachichotałam.
Chłopak zaczął kroić chleb, a ja poszłam się ubrać. Umyłam zęby, rozczesałam włosy i lekko się pomalowałam. Poszłam z powrotem do kuchni, Zayn stał cały umorusany.
- Człowieku co ty tu narobiłeś.

sobota, 13 grudnia 2014

Rozdział XVI

- Siostrzyczka.- zaśmiał się, czochrając moje włosy.
- Oj Horan.- walnęłam go z pięści w ramię.
Nagle zadzwonił telefon Malika wyjął go z kieszeni i odebrał.
Po kilku minutach rozmowy uśmiechnął się do mnie i pocałował w usta.
- A ty Pan co, Panie Malik?.- uśmiechnęłam się do niego.
- Jedziesz ze mną jutro do Bradford?.- objął mnie ramieniem, a w jego oczach rozbłysły promyczki.
- Z wielką chęcią.- usiadłam okrakiem na jego kolanach.
- Księżniczko ty moja.- wpił się w moje usta.
Po kilku minutowym pocałunku mulat wstał z kanapy  i ruszył do swojego pokoju. Ja włączyłam telewizor, lecz nic ciekawego nie było. Postanowiłam pójść do Zayna i zobaczyć co porabia. Zapukałam delikatnie do drzwi, a za nimi usłyszałam dźwięczne'' proszę''. Otworzyłam je powoli. Na łóżku leżał półnagi Zayn, miał na sobie tylko czarne rurki. 
- A tobie co gorąco?.- zaśmiałam się,kładąc obok niego.
- Bardzo,wręcz rozpalasz moje zmysły.- zaśmiał się, zaczynając mnie łaskotać.
- Zostaw mnie zboczeńcu.- wybuchnęłam głośnym śmiechem.
Schowałam twarz w poduszce, a mulat zaczął się śmiać. 
- Z czego rżysz baranie?- uderzyłam go poduszką.
- Nie mów tak do mnie.- odwrócił się tyłem i schował twarz w poduszce. Byłam pewna, że udaje ale przecież nie zawsze instynkt dobrze podpowiada. Pogłaskałam mulata delikatnie po włosach i szepnęłam do ucha.
- Zayn, nie złość się nie chciałam.- wtuliłam się w niego.
Chłopak przez dłuższą chwilę się nie odzywał. Czyli serio się na mnie obraził, postanowiłam zostawić go samego i zeszłam z łóżka. To co się zaraz potem stało, przerosło moje najśmielsze oczekiwania. Zayn chwycił mnie za  nadgarstek i rzucił na łóżko, przygniatając mnie swoim ciałem. Zaczął składać delikatne pocałunki na mojej szyi.
- Co w Ciebie wstąpiło?.- wplotłam dłonie w jego włosy.
- Dzika rządza seksu, kochanie.- przygryzł moją dolną wargę.
- Chcesz się zaspokoić przed trasą koncertową?.- pocałowałam go delikatnie.
- Jak ty mnie dobrze znasz.- zachichotał, całując delikatnie moją szyję.
Zayn przejechał swoją dłonią po moich udach, wkładając dłoń w moje spodnie. Zbliżył się do moich ust i wpił się w nie z zachłannością, językiem pieścił moje podniebienie. Po chwili z kieszeni jego spodni zadzwonił telefon, który natychmiast odebrał. Porozmawiał chwilę i się rozłączył.
- Skarbie zbieraj się.- mulat pocałował mnie ostatni raz i podszedł do szafy.
- Gdzie jedziemy?.- spytałam, opierając się o drzwi szafy.
- Do Bradford.- wyciągnął z szafy torbę.
Ubrał czarny podkoszulek, na niego włożył dżinsową koszulę. Włosy roztrzepał i przejrzał się lustrze.
- Mieliśmy jechać jutro.- poprawiłam jego włosy i się uśmiechnęłam.
- Muszę w czymś tam pomóc tacie.- uśmiechnął się, obejmując mnie w talii.
Weszłam do swojego pokoju i wyciągnęłam z pod łóżka torbę, do której włożyłam kilka zestawów ubrań. Przebrałam się w czyste ciuchy czyli: bokserkę w kwiatki, czarny kardigan i czarne rurki. Do tego ubrałam czarne obcasy. Postanowiłam się nie malować i być jak najbardziej naturalna. Około godziny 18:00 wyjechaliśmy z Londynu w kierunku Bradford. Nasza podróż oczywiście nie obeszła się bez śmiechu i wygłupów. Kiedy na zegarku w samochodzie mojego mulata widniała godzina 20:00, stanęliśmy pod domem państwa Malików.